11 stycznia - 5. finał WOŚP na Islandii.
Jakbym miała tylko uczestniczyć w tych wydarzeniach to musiałabym po prostu ubrać odpowiednią kieckę... jednak to było coś więcej :D
W związku z 10 stycznia :D
Pomysł zorganizowania wystawy Pawła na Islandii zrodził się na początku listopada. Paweł miał już zaplanowany przyjazd na fotoekspedycję pod koniec grudnia z Akademią Nikona i Northlukiem, a pomysł był, aby wystawa odbyła się przy okazji tego pobytu. Czasu było niewiele, a pomysł wspaniały więc trzeba było szybko się brać do pracy.
Łukasz miał wystarczająco dużo pracy z organizacją fotoekspedycji i dopięciem szczegółów na ostatni guzik więc formalności związane z wystawą spadły na moje barki (hmm tzn. chciałam powiedzieć, że sama wyraziłam chęć :)) i tak oto zostałam samozwańczym koordynatorem wystawy Pawła Chary "Mrożek - życie warte jest życia" na Islandii.
Łukasz w miarę możliwości pomagał mi we wstępnych rozmowach odnośnie współpracy i wynajęcia sali bo od tego właśnie zaczęliśmy. Po trudnych początkach i rozmowach z najciekawszymi miejscami już straciliśmy nadzieję, że uda nam się znaleźć odpowiednią salę w której nie trzeba czekać roku na wolny termin. Drugiego grudnia marzenia o sprowadzeniu wystawy Pawła do Islandii zaczęły się urzeczywistniać. Znaleźliśmy salę na wystawę :D Od tego dnia wszystko szło już jak z płatka. Ruszyliśmy z tłumaczeniem tekstów na islandzki, projektowaniem plakatu, tworzeniem wydarzeń w mediach, rozsyłaniem powiadomień, zaproszeń, planowaniem wernisażu, drukowaniem zdjęć i ich wysyłką i w końcu z montowaniem wszystkiego w teatrze. Ta ostatnia część była najtrudniejsza i zarówno najprzyjemniejsza.
Efekty naszej pracy (przede wszystkim Pawła) przyszło podziwiać ponad 50 osób. Wernisaż był bardzo udany i tym samym my dumni i pewni, że to dopiero początek naszej współpracy z Pawłem, Olką i Fundacją im. Sławomira Mrożka.
Całość ekspozycji będzie prezentowana do 18 stycznia 2015 w godzinach otwarcia teatru.
Vinnie też był pod dużym wrażeniem fotografii (fot.A.Franków) |
W związku z 11 stycznia :D
W sztabie WOŚP na Islandii byłam już po raz drugi (pierwszy raz rok temu). Było to po raz drugi dla mnie bardzo duże wyzwanie gdyż rok temu byłam w 7 miesiącu ciąży, a w tym roku z prawie 9 miesięcznym brzdącem pod pachą.
Jak już wspominałam wcześniej tutaj, Vinnie wszędzie mi towarzyszył podczas załatwiania spraw związanych z finałem. Uczestniczył także we wszystkich spotkaniach sztabowiczów. To był po prostu najmłodszy członek naszego sztabu, który dzielnie znosił spotkania i pozwalał mamusi pracować. Niektórzy nie mogli się nadziwić, że dziecko może być takie grzeczne :D
Przygotowania do finału ruszyły już pod koniec października. Rozdzieliliśmy pracę i od razu wzięliśmy się do roboty. Przygotowanie takiego wydarzenia to nie lada wyzwanie, jednak grupa kompetentnych i chętnych do działania osób może zdziałać naprawdę wiele. Finał odbył się tak jak zakładano. Wszystko odbyło się perfekcyjnie. Wiele osób, które pojawiły się na finale było również poprzedniego dnia na wernisażu i bardzo miło wspominali nasze wydarzenie.
Było minęło... ?
Jestem zmęczona, a raczej byłam bo dziś już wtorek i zdążyłam odespać. Paweł z Aleksandrą już pojechali. Została tylko Eva, która jutro również wyjeżdża. W domu jednak zrobiło się pusto i cicho. Nawet Vincent zrobił się bardziej drażliwy i marudny, gdy zabrakło ukochanych cioci i wujka, którzy bardzo się do niego przywiązali przez ten krótki okres. Vinnie również bardzo się do nich przyzwyczaił i zapewne jego rozdrażnienie jest swego rodzaju tęsknotą za domem pełnym ludzi i ukochanymi "chrzestnymi".
Jednak pełni nadziei, że zobaczymy się znowu już w maju, odliczamy dni :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz co o tym myslisz?