Dwie kreski na teście i nagle, od tego dnia, wszystko zaczyna wirować. Zmienia się przede wszystkim kobieta. Zaczyna się proces przemiany w matkę. Instynkt macierzyński rodzi się najczęściej już podczas pierwszego badania USG, ta nieopisana miłość i chęć ochrony tworzącego się życia. Ciało i umysł przygotowują się każdego następnego dnia. Zaczyna się odliczanie, aż do magicznej daty, którą wyznaczył nam lekarz. To będzie niezapomniany dzień. Tego dnia zostaniesz matką.
U nas zmiany pojawiły się od razu. Nie miałam ochoty na ostatnią lampkę wina (na pożegnanie), ani na papierosa (bo nigdy nie paliłam :P). Od razu zgłosiłam się do lekarza w celu potwierdzenia ciąży i zrobienia badań krwi w celu ustalenia poziomu hormonów. Wszystko było w porządku, jednak nauczona na przykrych doświadczeniach i po utracie już jednej ciąży umówiłam się z lekarzem, że na badanie będę chodzić regularnie. Od tego momentu nie ważne było wieczorne wyjście ze znajomymi. Miałam się oszczędzać więc odpoczywałam, a nie korzystałam... "z ostatnich chwil wolności", jak to niektóre "doświadczone" mamuśki mi zapowiadały. "baluj póki możesz", "wyśpij się na zapas" i tym podobne teksty spotkały mnie zamiast gratulacji. Serio? Czy 28 lat to jeszcze za mało na zabawę? Czy weekend bez drina czy piwa i wyjścia do klubu należy do straconych? Czy naprawdę sen jest w życiu najważniejszy? Czy jak zostanę matką, to jedyne o czym będę myśleć to fakt, że już nie pośpię?
Jestem matką od 6 miesięcy i oczywiście, że czasem jestem zmęczona, że miałabym ochotę całą niedzielę leżeć i oglądać filmy z kruchym ciastkiem w jednej i ciepłą herbatką w drugiej ręce. Zamiast tego leżę na podłodze wśród porozrzucanych zabawek, trzymam w ręku kolorową książeczkę, czytam i podczas przewracania strony powtarzam "powiedz MA-MA" :) Takie niedziele właśnie kocham. Żyć nie umierać. Pytanie brzmi... Czy naprawdę są one gorsze od niedziel kiedy to młody człowiek leży na kanapie i podczas przewracania się na drugi bok powtarza "od jutra nie piję"? Oczywiście, że tęsknie za moją ulubioną formą spędzania weekendu, czyli z moim mężczyzną i przyjaciółmi w domu, z kieliszkiem czerwonego wina i deską serów, ale nie dajmy się zwariować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz co o tym myslisz?