Uszyłam pierwszą w życiu rzecz. Czapeczka dla synka :D
Początki nie były łatwe.
Pożyczyłam maszynę (podobno się nie pożycza :P) nauczyłam się nawlekać nitkę, obsługiwać jakiś mały bębenek z drugą nitką i przygotować maszynę do pierwszego naciśnięcia pedała...
Zaczęłam od przygotowania maszyny i przećwiczenia kilku ściegów na tkaninie. Szło łatwo. zdecydowałam, że spróbuje zszyć dzianinę, mimo, że nie miałam overlocka. Naszykowałam z wykroju materiał na uszycie czapeczki. Coś mi nie szło, wszystko jakoś tak mi latało. O co chodzi? o czym zapomniałam.... o już wiem, stopkę trzeba opuścić :P
Chyba z 15 razy uciekła mi nitka, skończyła się nitka na bębenku i musiałam nawinąć nową (tylko jak to było?) Udało się.
Zaczęłam szyć, po minucie miałam jeden wniosek: potrzebuję overlocka. Jednak nie poddałam się. Zmieniłam ścieg, może innym się uda. Wniosek 2: potrzebuję overlocka. Pomyślałam, może chociaż uda się przyszyć dzianinę do tkaniny? Nie udało się. Wniosek 3: potrzebuję overlocka. Poddałam się. Zanim jednak zdecydowałam odłożyć maszynę, postanowiłam jeszcze poćwiczyć kilka ściegów na tkaninie. No i stało się coś co powstrzymało mnie z pracą na maszynie na dzień dzisiejszy na dobre, złamałam igłę :D podobno każdemu się zdarza. Jutro pojadę po następną :)
No, ale co z czapeczką? Materiał wycięty, overlocka nie mam i nie będę miała. Szyjemy ręcznie. No i tak zrobiłam. Czapeczka składa się z dwóch części więc prace też podzieliłam sobie w czasie na dwie części.
Skończyłam. Uszyłam (bez użycia maszyny) pierwszą (na pewno nie ostatnią) czapeczkę dla mojego synka i powiem Wam, że nawet się nadaje do noszenia.
Jutro chyba wychłodzę mieszkanie do 5 stopni i w domu będzie próba generalna (bo na niekończącą się islandzką zimę jeszcze za cienka) Cały dzień w czapeczce jutro :D
Dwustronna czapeczka beanie (żółto-granatowa) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz co o tym myslisz?